Mam nadzieję, że ten ''wstęp'' nie okaże się dłuższy od samego rozdziału i zapraszam do czytania.
Michael
Jest około dwudziestej drugiej. Wraz z Nathanem i Tommym wracamy z miasta, gdzie musieliśmy załatwić kilka spraw związanych z naszym nowym projektem - własnym biznesem. Mamy zamiar otworzyć własną szkołę muzyczno-taneczną. Póki co staramy się znaleźć odpowiednie miejsce. Jednak marnie nam idzie. Większość budynków jest albo za drogich, albo za małych, a nie które wymagają dość porządnego remontu. Szukając idealnego budynku zmarnowaliśmy już piąty raz pięć godzin. Jestem ciekawy kiedy skończą nam się jakiekolwiek opcje budowli.- A ty co sądzisz ? Halo, Michael jesteś z nami - z zamyślenia wyrwał mnie głos Nataha
- Moglibyście powtórzyć ? - powiedziałem lekko zmieszany
- Co sądzisz o tym by na razie zawiesić poszukiwania, może poczekamy z tym jeszcze trochę i tak stoimy w miejscu.
- W sumie to nawet masz rację, o ile całkowicie tego nie zostawimy - znajomi spojrzeli na mnie ze zdziwionymi minami, a ja przewróciłem oczami - chodzi mi o to, że gdyby któryś z nas natrafił na jakąś ofertę to pomysł wraca.
- No nie wiem - zaczął Tommy, lecz szybko mu przerwałem
- Nie mam tu na myśli, że zaraz masz się rozglądać za najmniejszą reklamą. Kiedy choćby przez przypadek trafisz na coś informujesz resztę - tym razem chyba załapali. Jednak nic nie powiedzieli a jedynie przytaknęli głowami. Parę minut później każdy z nas poszedł do własnego apartamentu.
Kiedy wszedłem do swojego mieszkania, zabrałem się za małe sprzątanie. Szybko sprzątnąłem naczynia do zmywarki i przetarłem stół pełen okruszków. Dzisiaj miałem tak zapchany obowiązkami dzień, że zaraz po szybkim śniadaniu wyszedłem na zajęcia. Natomiast obiad (o ile można to tak nazwać) zjadłem w jednej z fastfoodowych restauracji, w drodze na spotkanie z chłopakami.
Zmęczony dniem wygonie usadowiłem się na kanapie z laptopem, przejrzałem swoje media społecznościowe, pocztę i kilka ogłoszeń nieruchomości w Nowym Jorku. Następnie poszedłem się umyć i wyszykować do spania. Położyłem się i starałem zasnąć. Nieustannie przewracałem się z jednego boku na drugi. Na dworze panowała ciemność, chociaż nie, chciałbym by było ciemno. Jest dosyć jasno, do tego słychać dźwięki silników samochodowych. Jesteśmy w Nowym Jorku - tutaj to codzienność. Dobrze wiedziałem w co się pakuję przyjeżdżając tutaj, ale czego nie robi się dla marzeń ? Jednak to nie światła są przyczyną mojej bezsenności. Próbowałem już liczenia baranów, słuchania kołysanek i "wyłączenia" mózgu, jednak nic nie poskutkowało. Po raz wtóry spojrzałem na zegarek, a moje oczy robią się wielki jak spodki od filiżanek. 02:55, a na ósmą mam zajęcia. Nawet po mocnym espresso będę jak wyglądał i czuł się jak trup. Co zrobić ? Moje myśli znowu odbiegają do słów siostry ,,wszystko może ulec zmianie" oraz obraz Di...Catherine, Catherine Edith Lambre, czyli mojej ukochanej Cat. Aktualnie znajduje się ona w swoim rodzinnym Paryżu, gdzie wyjechała zajmować się swoją najmłodszą kuzynką(Liliane), ponieważ jej ciocia wyjechała w jakiejś ważnej sprawie. Nie rozumiem tylko, dlaczego nie mogła przylecieć tutaj z nią, w końcu co to za różnica zajmować się nią w Nowym Yorku czy w Paryżu ? Cat tłumaczy to jako lęk dziewczynki przed samolotami, mówi też że na paryskich uliczkach jest o wiele ciszej i swobodniej przechadza się po mieście. Zawsze dodaje też, że Lili trudno byłoby się przyzwyczaić do nowego miejsca, wspomina także o tym jak Nowy York wygląda nocą i o tym, że małej trudno było by tu zasnąć. Po krótkim namyśle, wybrałem numer Cat, po kilku sygnałach słyszę: numer tym czasowo nie dostępny... Odłożyłem telefon na szafkę i udaję się do kuchni. Podchodzę do jednej z wiszących szafek kuchennych wyciągnąłem pudełko z różnymi syropami, tabletkami i maściami. Szukałem w nim opakowania tabletek nasennych, prawdopodobnie jedynego ratunku przed bezsennością. Po kilku minutach bez owocnych poszukiwań zrezygnowany wróciłem do łóżka. Czuję, że to będzie bardzo długa noc.
Jesteś, nawet po świętach. Bijesz rekordy xD mogłaś go w międzyczasie zawiesić, a tu proszę blog aktywny, no powiem że chyba nigdy tyle nie było od postu. Rozdział jest krótki ale ciekawy. widze nowa forma pisana, możę będzie ciekawie, ale jeszcze tylk0o dłuższe rozdziały i będzie jak w SoIaF rozdziały o danej osobie i długie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
no w sumie to tak...
Usuń